Co właściwie znaczy „oddać e-booka do składu”? Czym jest ten tajemniczy skład? Czy jeśli chcesz wydać swoją książkę, to koniecznie musisz ją oddać do składu albo złożyć samodzielnie? Czy może da się jednak jakoś obejść ten skład?
To pojęcie sprawia kłopoty wielu osobom, bo nie każdy do końca rozumie, co to w ogóle jest. A być może nawet złożyłaś już kiedyś swój tekst, np. do formatu PDF, a nawet o tym nie wiesz…
Czym jest skład i łamanie?
Jeśli Twój tekst przeszedł już redakcję, a być może też korektę po redakcji (zobacz, czym różni się redakcja od korekty), to najwyższa pora, aby w następnym kroku poszedł do składu. To, czy oddelegujesz to zadanie profesjonaliście, zależy tylko od Ciebie – wiele osób decyduje się bowiem na samodzielnie składanie swoich e-booków. Bardzo popularnym narzędziem do tego typu działań stała się obecnie Canva, chociaż ja osobiście odradzam ten program jako program do składu tekstu. Ale o tym będzie później.
Przejdźmy najpierw do konkretów:
Łamanie tekstu – inaczej również wlewanie tekstu, to odpowiednie umieszczanie go w kolumnach na stronach książki czy e-booka. Każda strona książki składa się z kolumny i łamów (czyli tego, co my na co dzień nazywamy kolumną), a łamanie to odpowiednie umieszczenie tekstu na łamach książki.
Skład tekstu – to inne czynności, jak dobór fontów (czcionek), ich wielkości, dobór odpowiednich odstępów między wierszami, marginesów, wyglądu tabel, wykresów, ilustracji, innych dodatkowych elementów itp. To również takie graficzne zaprojektowanie e-booka czy książki, aby całość współgrała z treściami merytorycznymi, była atrakcyjna dla naszych oczu i odpowiednio te treści eksponowała.
Czy potrzebny mi jest skład? Czy mogę się obejść bez niego?
Cóż, jestem skłonna stwierdzić, że skład i łamanie tekstu to nieodłączny element tworzenia tekstu w edytorze tekstowym, szczególnie, jeśli piszesz np. w Wordzie, który doskonale nadaje się również do podstawowego składu. A nawet jeśli używasz do pisania innych edytorów, które nie mają rozbudowanych funkcji formatowania tekstu, to podejrzewam, że nie zostawisz go tam, gdzie go napisałaś, i nie zaczniesz udostępniać czytelnikom, prawda? Tekst trzeba choćby przekopiować do Worda, ustawić nagłówki, żeby lepiej się go czytało, dobrać odpowiednią czcionkę, wyrównać do marginesów… Ponadto koniecznie trzeba zapisać taki dokument do wersji, która będzie uniemożliwiała jego późniejszą edycję, czyli np. do formatu PDF. I dopiero taką wersję udostępnia się dalej.
Jeśli są tam również ilustracje, tabele, rysunki, zdjęcia – to wszystko trzeba odpowiednio ułożyć na stronie, aby było przede wszystkim czytelne. A być może pokusisz się o dodanie jeszcze innych elementów graficznych, które urozmaicą dodatkowo Twój tekst. No bo przecież mało kto lubi czytać nudne, monotonne bloki tekstowe, które niczym nie wyróżniają się na tle innych, równie monotonnych fragmentów tekstu – bez względu na to, jak ciekawe będzie to, co napisałaś, czytelnik, gdy zobaczy ścianę tekstu, może uciec gdzie pieprz rośnie.
Dlatego też jestem skłonna stwierdzić, że skład jest nieodłącznym elementem powstawania tekstu. Bo już na etapie Worda ten tekst łamiesz i składasz, chociaż może nie do końca jesteś tego świadoma.
Hm… powstaje więc pytanie:
Czy dam radę złożyć swojego e-booka samodzielnie?
Na to pytanie nie odpowiem Ci ani „tak”, ani „nie”, bo… to zależy. Od tego, czy znasz chociażby podstawowe funkcje programu, w którym masz zamiar złożyć tekst, czy raczej błądzisz w nim jak we mgle… Od tego, czy masz choćby minimalne poczucie estetyki i zacięcie do tego, aby np. nie umieścić tekstu zbyt blisko zdjęć czy ilustracji lub odwrotnie – aby nie robić zbyt dużego światła (czyli pustych miejsc) między poszczególnymi elementami. Czy zwracasz uwagę na szczegóły, na to, żeby tekst był sformatowany jednolicie, żeby nie było w nim kilkunastu fontów w różnych rozmiarach, żeby był wyrównany zawsze tak samo…
To wszystko ma znaczenie, bo wpływa na to, jak ostatecznie Twój tekst będzie odebrany przez czytelnika. Jeśli taka osoba otworzy Twój PDF i zobaczy, że wszystko tam żyje swoim życiem, a każdy akapit jest pisany inną czcionką, to równie szybko może nacisnąć magiczny czerwony krzyżyk w prawym górny rogu i już nigdy nie wrócić do Twojego e-booka. Bardzo ważne są tutaj odczucia samego czytelnika, tzw. UX, user experience, czyli jego doświadczenia względem Twojej książki (chociaż tego pojęcia częściej używa się w odniesieniu do stron i sklepów www, to jak najbardziej dotyczy też książek i e-booków).
Jeśli jednak czujesz się na siłach, żeby złożyć e-booka samodzielnie, próbuj. Pomocą mogą być tutaj gotowe szablony, te e-bookowe najczęściej są płatne, ale przynajmniej nie musisz robić wszystkiego od zera, wlewasz tylko tekst w odpowiednie miejsca. Weź jednak pod uwagę to, że gdy robisz samodzielny skład, który z pozoru jest tańszy, zapłacisz znacznie cenniejszą od pieniędzy walutą – czasem. Dłuższego e-booka nie zrobisz w pół godziny, najczęściej zajmuje to wiele godzin. Przemyśl więc, czy na pewno masz na to czas i cierpliwość.
W jakim programie złożyć samodzielnie e-booka?
Programów do składu jest wiele. Niektóre są darmowe, za niektóre trzeba zapłacić mniej lub więcej. Najprostszym programem jest ten, o którym już wcześniej wspomniałam – Microsoft Word. Tak, dobrze czytasz. Jeśli pracujesz w Wordzie, znasz chociażby podstawowe jego funkcje, to spokojnie zrobisz w nim e-booka, który będzie wyglądał naprawdę dobrze, jest też możliwość z poziomu tego programu zapisania go jako dokument PDF. A jeśli masz dostęp do całego pakietu MS Office, to jest tam jeszcze jeden fajny i prosty program, który z dużym prawdopodobieństwem znasz i w którym możesz zrobić skład – PowerPoint. Chociaż dam sobie rękę uciąć, że nigdy nie pomyślałaś o nim jako programie do składu, prawda? PowerPoint oferuje znaczniej więcej szablonów od Worda, więc jeśli chcesz mieć fajnie graficznie zaprojektowany dokument, to też jest świetne rozwiązanie.
W pakiecie MS Office (a przynajmniej w tej najnowszej wersji, której sama używam) jest jeszcze jedna opcja, z bardziej zaawansowanymi funkcjami od Worda czy PowerPointa – Publisher (którego już sama nazwa sugeruje program do składu). Ja sama w nim nie pracuję, ale na pierwszy rzut oka wydaje się być całkiem OK, przynajmniej do podstawowego opracowania tekstowego i graficznego dokumentów. Pewnie nie ma tam tak zaawansowanych funkcji, jak w programach płatnych, ale jeśli Word czy PP nam nie wystarcza, to Publisher, gdy pozna się podstawowe jego funkcje, może być dobrym rozwiązaniem.
Jeśli chcesz jednak narzędzia, które jest przeznaczone stricte do składu publikacji, najczęściej będziesz musiała już za niego zapłacić. Dwa najpopularniejsze to Adobe InDesign oraz jego konkurencja, Affinity Publisher. Są to jednak już profesjonalne programy, z którymi zrobisz dużo więcej niż z darmowymi, często też wymagają wiedzy, jak się w nich poruszać. Mają ogromne możliwości, jeśli jednak nie będziesz o nich wiedziała, to nie wykorzystasz nawet w połowie ich potencjału. Tutaj też trzeba uwzględnić czas, jaki potrzebujesz po prostu na nauczenie się ich. I obawiam się, że nie da się tego zrobić w godzinę czy półtorej.
A co z Canvą? Czy w Canvie można złożyć e-booka?
Oczywiście, że można. Wszystko można. Zresztą Canva ostatnio robi się coraz popularniejsza, szczególnie właśnie jako narzędzie do składania e-booków. Jest darmowa (ta wersja wystarczy, nie musisz mieć pro), bardzo intuicyjna, w miarę szybko idzie tam praca. Ja jednak zawsze będę odradzać składanie tam e-booka.
Ja sama uwielbiam Canvę, to narzędzie jest idealne do tworzenia grafik do mediów społecznościowych czy różnego rodzaju banerów, ba, nawet można tam zrobić oryginalne CV czy zaproszenie, ale… nie jest to program do składu. Nie ma tam wielu opcji, które posiada choćby Word. Nie można złamać tekstu twardą spacją czy miękkim enterem, bo tam taka opcja nie ma bytu. Canva generuje też masę problemów z formatowaniem dłuższego tekstu, nie ma dzielenia wyrazów, czasem powstają wielkie dziury między wyrazami, szczególnie przy justowaniu, czyli wyrównaniu do lewej i prawej strony jednocześnie. Widzę czasem takie teksty, lead magnety, e-booki złożone w Canvie, które mają widoczne na pierwszy rzut oka błędy. Czy taki tekst wygląda profesjonalnie? Niekoniecznie. A chyba o to właśnie chodzi, żeby e-book był złożony dobrze, żeby nie raził w oczy błędami, prawda? Bo wszystko i tak na sam koniec oceni Twój czytelnik. Również to, czy po otwarciu książki warto czytać dalej, czy jednak będzie to za bardzo męczące…
Weź też pod uwagę to, że po składzie dobrze by było, żeby taki tekst – już złożony, w wersji PDF – zobaczył jeszcze raz korektor. Na etapie składu powstają błędy, których nie sposób poprawić wcześniej, bo wtedy ich nie ma, tzw. błędy składu. W Canvie jest kilka takich, których nie da się poprawić – weź więc pod uwagę fakt, że zapłacisz za coś, czego nie da się zrobić w stu procentach. A korektor korektę w Canvie i tak odpowiednio wyceni (i raczej nie będzie tańsza niż zwykle), bo z doświadczenia własnego i usłyszanego od innych wiem, że robi się ją tam dość ciężko.
Musisz więc sama zdecydować, czy masz zasoby na to, żeby złożyć swojego e-booka samodzielnie, czy jednak chcesz mieć to z głowy i oddać komuś, kto zrobi to za Ciebie. Na pewno nie jest to taka prosta sprawa, jak pozornie wygląda. Wymaga masy cierpliwości, jeszcze więcej czasu i oczywiście wiedzy, chociażby minimalnej.
Jeśli zdecydujesz jednak, że to nie jest Twoja bajka i chciałabyś oddelegować tę część komuś, kto zna się na tym lepiej – jestem do dyspozycji. Napisz do mnie maila albo wypełnij formularz, napisz w nim, o czym jest tekst, ile ma znaków ze spacjami, przedstaw swoją wizję, o ile ją masz (jeśli nie masz, nie ma problemu, coś wymyślimy razem), napisz też, na kiedy chciałabyś mieć gotową książkę. Ja dla Ciebie bez zobowiązań wycenię skład, a Ty zdecydujesz, czy działamy dalej razem, czy jednak wolisz zrobić to sama.